Moja Gdynia jest fantastycznym miastem do życia - nad morze parę minut, dużo lasów, mewy krzyczące za oknem, kameralnie i pro-ludzko.
W nadmorskich akcentach zakochałam się pracując latem przed 17tymi urodzinami - Skwer Kościuszki, muszelki - mało bałtyckie, turyści.
Miałam nawet pomysł, by udać się na studia z OCEANO w nazwie, pod wpływem tej podwodnej fascynacji.
Do tematu wróciłam, robiąc sobie "nadmorze" w kuchni - trochę oceanicznie, ściana w kolorze morskiej toni, trawertyn i szlifowane przez morskie fale i piasek - patyczki, jako jeden z licznych elementów dekoracyjnych.
A wczoraj pozazdrościłam koleżankom, które na koncie mają już swoje MORSKIE serie
- próbując zrobić to po swojemu - mam pierwszą nadmorską poduszkę:)
Moją bezpośrednią inspiracją był wypatrzony materiał Michaela Millera i jego DOMKI:
A to już moja pierwsza SEAside'owa poducha, aplikacje + haft krzyżykowy.
Jak zwykle recyclingu trochę : powoli dobijam do końca szlafrokowej bawełny + kratka - stare piżamowe spodnie Zuz.
A z tyłu: chyba dość popularny, może także z powodu braku konkurencji -pasiak.
I przy tej okazji wydarzyło się coś bardzo ważnego w mojej szyciowej karierze - co bardzo mnie uradowało, bo poczułam się taka bardziej zaawansowana od razu:
ZŁAMAŁAM PIERWSZĄ IGŁĘ!
To tyle, czas na spacer:)
A.
śliczne domki :) i pasiak z tyłu - wiesz, że uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńWiem! najchętniej linkowałabym do Was w każdym poście - pasiak z chylońskiej podpatrzony u Was i wcale nie mam zamiaru tego ukrywać:)
Usuńpozdrawiam:)