poniedziałek, 20 maja 2013

BURZOWE POPOŁUDNIE

Minęły dwa miesiące z haczykiem od mojej pierwszej lekcji szycia.

Wcześniej zupełnie po omacku poruszając się w temacie, uszyłam poszewkę, która służy do teraz, oraz zasłonki do pokoju dzieci - wiszą tam nadal, ale dumna nie jestem:)

Spodobało mi się i mam nadzieję,że to nie minie - TO czyli moja fascynacja maszyną i tym, co nam wspólnie wychodzi.

Materiałów przybywa, ciągle wypatruję nowe i od razu wyobrażam, jak można je połączyć, jaka aplikacja będzie pasowała itd. Tylko dlaczego, DLACZEGO doba nie może się rozciągać?


Zdaje się,że przysposobiłam sobie zakamarek do szycia! Mieści się na nim maszyna i kolorystycznie poukładane materiały, papierowa torba ze ścinkami i trochę bałaganu, ale..

Kupiłam dziś w JYSKu kolorowe koszyczki - w sam raz do posegregowania mniejszych kawałków tkanin, gryzaków czy tasiemek:)

* Jyskowa promocja na koszyki trwa jeszcze do środy! Prędko, komu potrzeba!:)







Przyjemnie usiąść w tym kąciku - nikt nie przechodzi za plecami, nie robi "przeciągów", a na dodatek wszystko i wszystkich mam na oku:)

Tutaj większy kosz, który pomieścił kilka poduszek:



A dziś zaniosłam pierwszą partię MECIAKÓW do Veny - kapitalny sklepik na Świętojańskiej, moc rękodzieła na niewielkim metrażu:)

Już kiedyś zanosiłam tam swoje decoupage'owe prace - herbatnice, szkatułki, wieszaki. Potem kartki.
Teraz przyszła kolej na szyciaki.

Mam nadzieję,że będzie im tam dobrze, ale równocześnie liczę,że znajdą prędko swoje miejsce w miętolonym świecie małych paluszków:)



* a pierwszego EVER meciaczka, wyprawiłam w świat w sobotę, podczas Sopotello. 
Powiem Wam, całkiem przyjemne uczucie:)

Ulewne, burzowe popołudnie.
Zjadłam pierwszą w tym roku kalarepkę.
W planie - nie zgadniecie...  poszyję, ale tylko chwilkę;)

Leniwego końca poniedziałku!
A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz