piątek, 7 czerwca 2013

MÓJ PIĘKNY NAŁÓG

To chyba już prawdziwy nałóg, to moje szycie i całe zamieszanie obok tego.

Ciągła, bezustanna rozkmina nad formą, kolorem, doborem gadżetów zagłusza myśli o rzeczach innych.

Jak to zrobić,żeby nie oszaleć? TYLE pomysłów, planów, wyzwań, akcji, atrakcji - a fizycznie czas na szycie przypada między 22gą a północą ( kiedy już pójdą spać dzieci, dom wygląda w miarę znośnie, pies był na spacerze i pod warunkiem,że akurat nie ma obok kompana do rozważań lub zwyczajnego pobycia razem)

AAA! i trzeba wybrać co pilniejsze lub najbardziej ekscytujące zadanie, jedno najlepiej.

Potem jeszcze należy pamiętać,że o tej 6tej zadzwoni budzik komunikujący nadejście kolejnego nafaszerowanego zadaniami dnia -więc zdrowy rozsądek nakazuje się położyć o w miarę przyzwoitej
porze.
Póki co żaden sąsiad nie zapukał z uprzejmą prośbą o zaniechanie nocnego turkotu lub przynajmniej wygłuszenie pomieszczenia;)

Bo szycie dostarcza mi endorfin:)

Tylko jak to zrobić, żeby nabrać trochę luzu?
Zaczęłam notować swoje pomysły i wmawiać sobie,że mogę to wszystko co narysuję zrobić za jakiś czas, nie ucieknie..
Pierwszy problem polega na tym,że moje notatki, a tym bardziej ilustracje do nich są -że tak powiem - mało wierną kopią pięknego obrazu z głowy..
Drugi kłopot -może i faktycznie nie ucieknie, ale życia nie wystarczy na odkładane pomysły, a głowa zacznie zamulać - bo tyle pamięci operacyjnej angażuje szeroko pojęte szycie..

No i jeszcze jak tu czekać, skoro budzę się co rano z kolejnym planem? Jeszcze fajniejszym? No jak???

Mam wrażenie,że gdyby mnie odrzeć z panowania nad swoim zachowaniem, byłoby ono swoiste dla kilkulatka

J A      C H C Ę !!!       T E R A Z !!!

Sama się muszę przekonywać,że wypatrzony materiał z pewnością będzie dostępny, kiedy akurat będę potrzebowała. Że wystarczy kupić ilość materiału adekwatną do aktualnych potrzeb. 

I jeszcze tylko o jednym nie mogę się przekonać -że można wyjść ze sklepu z tkaninami, pasmanterii z zapisanymi na karteczce igłami i 0,5metra tasiemki z motylami - NO JAK? Skoro wołają do Ciebie nowe tasiemkowe wzory pięknie się do Ciebie mizdrząc i uruchamiając kolejny projekt w głowie..przecież nie mogą tam tak zostać..  zupełnie jak dziś - wpadłam w locie po odbiór zamówionych z fajnym rabatem drobiazgów i nie mogłam odmówić sobie zakupu "baletnic" -będą mi potrzebne dopiero w lipcu, do dekoracji kapy, a do tego czasu będą tam leżeć w koszyczku i kusić bym się za nie zabrała..

Sama sobie to robię:)

No ale powiedzcie, jak RADOŚĆ i satysfakcja, którą niesie tworzenie może nie uzależniać? 

Chcę już do mojego szyciowego kącika! :) 
( na zdjęciach poniżej jest jeszcze względnie ogarnięty - obecnie mieści więcej tkanin, za to mniej widocznych poniżej poduszek, kolejne maszyny i znowu robi się ciasno!)







Serdecznie pozdrawiam szyjące koleżanki!
Pięknego weekendu.
A.

2 komentarze:

  1. Lubie ludzi pozytywnie zakreconych szyciowo:)))Ją też szyję ,zapraszam do siebie:)
    http://kochamiszyje.blogspot.com
    Pozdrawiam
    Bo moc jest w szyciu:))))

    OdpowiedzUsuń