poniedziałek, 8 kwietnia 2013

CH CH CH CHANGES

Marzec upłynął mi na reorganizacji - w największej mierze rzeczy działy się w głowie, chociaż zrobiłam parę małych kroczków na swojej wymyślonej drodze. 

Marzec jak to ma w zwyczaju - poprzeplatał. Dylematy i decyzje. 

W marcu rozpoczęłam swój pierwszy szyciowy kurs, który w kwietniu dobiegł końca. Cudowna świadomość niedoskonałości nakręca do działania, ćwiczenia i dalszej nauki. Z podręcznikiem Łucznika, przystosowanym nieśmiało kącikiem do pracy i milionem wizji w głowie - czekam na to co uda się osiągnąć. Pełna zapału studiuję tutoriale, połykam filmiki instruktażowe i chłonę wiedzę tajemną, by już w maju... TA DAM! opowiem, gdy wizje staną się faktem, chociaż bardzo bym chciała już dziś się podzielić:) 

Z marcem kojarzą mi się życiowe przełomy - nie zawsze dobrze, choć miniony rok zdaje się odczarował złą passę.

A także piosenka Kasi Stankiewicz, nie zgadniecie, o jakim tytule :)

Przebiśniegi, krokusy i pierwsze spacery o nadal jasnej osiemnastej, natrętne myśli o potrzebie wymiany garderoby na lżejszą i bardziej kolorową. Ochota na wycieczki, lekkie warzywne diety by witać lato fit i slim, nasłuchiwanie ćwiergotu zza okna w okolicy budzika.

Zdaje się jednak,że po tych wszystkich mrocznych miesiącach poziom niedowierzania, że to JUŻ SIĘ DZIEJE jest tak wysoki,że aż męczący - stąd łóżkowa kompilacja w najnowszym albumie. Przedstawiam mojego faworyta:

Poduchy, kolory leniwe i ceglana ściana - idealna przedwiosenna poczekalnia!
Tymczasem życzę pięknych snów - zbierajcie siły, bo przecież wiosenne przesilenie fikcją nie jest  (chociaż może wiosna nadal tak..)

Pozdrawiam serdecznie z mojego prywatnego łóżka!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz