sobota, 20 września 2014

Pracownia AGULLA.

Wiele razy na łamach bloga czy fb wspominałam, że moja pracownia na Werandzie - choć maleńka ciałem - wielka duchem i potencjałem i pełna mocy, do ściągania Ludzi pozytywnych, kreatywnych, nadających na moich falach.. Na Werandzie poznałam Agę, z którą przy wielu późniejszych okazjach pracowałam.
W efekcie naszej współpracy powstał w wersji graficznej mój mr BUNNY! Królik, który podbijał świat w swojej brelokowej wersji, rozpanoszył się w wirtualnym świecie - grafika, logo, pieczątka, postery,
przypinki / PRZYPINA, a nawet magnesy na lodówkę /ArtMi Studio!



Trudno mi nawet umiejscowić w czasie moment, w którym wizja, by przenieść się do większej pracowni przestała być mrzonką. Nie wiem totalnie jak to się stało, że zaczęłyśmy wspólnie spiskować 
i kombinować i wyobrażać sobie, jak to miejsce nasze wspólne powinno wyglądać, czego mamy szukać, by czuć się wygodnie, swobodnie i mieć warunki do każdej z form naszej planowanej wspólnej pracy. Na zdjęciu poniżej złapano nas na jednej z pierwszych sesji szeptanych! Kompletnie nie wiedziałyśmy wtedy, co nas czeka, gdzie, czy to się dzieje na poważnie?

zdjęcie: FOTO DOMI


Miejsce, które ostatecznie wybrałyśmy, było drugim jakie w ogóle oglądałyśmy. Z perspektywy tego miesiąca z haczykiem, kiedy pierwszy raz je odwiedziłyśmy, ktoś mógłby nas posądzić o szaleństwo dokumentne.. 
Po pierwsze: tylko człowiek o wielkiej wyobraźni lub kompletny wariat mógł zobaczyć, zwizualizować sobie EFEKT PO -nasza pracownia to stare mieszkanie, o które szczególnie nikt nie dbał, kolejni najemcy przykrywali jedynie ślady działania i niewybredny gust poprzedników - nakładając kolejną warstwę tapety, w najlepszym razie wymieniając uchwyty w szafkach..
Po drugie: naszym założeniem było "odpicować" pracownię przy minimalnym nakładzie kosztów, za to maksymalnym nakładzie pracy własnych rąk i głów (nie, nie przebijałyśmy nimi ścian, starałyśmy się dotrzeć do najgłębiej zalegających pokładów kreatywności - co w efekcie okazało się zadaniem szalenie przyjemnym, utwierdziło nas w tym, że "łapiemy się w locie" i w efekcie dało mnóstwo satysfakcji!
Po trzecie: czas! Dałyśmy sobie dwa tygodnie na doprowadzenie do ładu naszego nowego miejsca. 
Malowanie, szorowanie, zwożenie mebli, dekorowanie -w tym przygotowanie dekoracji.. Poślizg okazał się niewielki! Pierwsze zajęcia za nami, kolejne już tuż. Udało nam się także coś na miejscu uszyć, wymyślić kilka projektów, które wdrażać będziemy lada moment. Udało nam się stworzyć przestrzeń, której energia sprzyja dalszej twórczej pracy!

Zerknijcie!

BALKON -miejsce, które widać już od wejścia, a nawet z ulicy. Jest duży, można tutaj wypić pierwszą lub trzecią kawę, widok bardzo miejski się z niego rozciąga -jedna z najbardziej ruchliwych gdyńskich ulic -Władysława IV, do samej góry! Krzyż na Kamiennej Górze, Teatr Muzyczny i nawet MORZE widać! Wieże ceglanego kościoła Franciszkanów, niebo - każdego dnia inne..
Pierwsze miejsce, którego metamorfoza dodała nam skrzydeł do dalszego boju :)



O kolejnych metamorfozach opowiem z największą radością, gdy pięknie zilustrujemy efekty naszej wspólnej pracy. Żeby pokazać Wam, jaki był punkt wyjścia i jaki charakter miało dotąd to miejsce, pokaże zdjęcia z tzw PRZED. / zdjęcia ze stron biur pośredniczących w najmie.






Lekko nie było! Nie chcę nawet wiedzieć, ile każda z nas przetargała kilogramów, jaki procent uwagi poświęciłyśmy temu miejscu, ile energii zostawiłyśmy już w pracowni. Czy było warto? Zerkajcie tutaj - niebawem pokażemy efekty naszej pracy :)

Już tworzy się dla Was grafik zajęć w pracowni-warsztatowni - będzie o tyle fajny, że poza szpilkowymi klasykami znajdziecie w nim zajęcia, pod patronatem fantastycznego sklepu z tkaninami /który poza inspiracjami do pracy zaoferował zniżkę dla wszystkich uczestników naszych warsztatów oraz przygotuje comiesięczne niespodzianki dla jednego szczęśliwca! Będą też zupełnie nowe warsztaty na słodko, na których zarówno duzi jak i mali nauczą się, jak przygotować dekoracje
z masy cukrowej, otrzymają solidną wiedzę cukierniczą, którą będą mogli wykorzystać szykując przyjęcia w swoich domach !DIY - czyli zrób to sam /po ostatnich wydarzeniach możemy się chyba samozwańczo mianować MASTERAMI w tej dziedzinie ;) Pracujemy nad bardzo konkretną i dopieszczoną propozycją kameralnych imprez okolicznościowych - z cudowną oprawą, pysznościami, atrakcjami..
Prawdopodnie pomysły nam się nie skończą, mało tego - jestesmy otwarte na Wasze propozycje zajęć, współpracy( wiecie, gdzie nas szukać, jak nas łapać!)

Będzie nam niezwykle miło gościć Cię także w naszej wirtualnej przestrzeni - nasza pracownia na fb

AGULLA to efekt szemranek dwóch Ag, które połączyła wspólna pasja - szycie! 
AGULLA to pracownia, w której realizować będziemy nasze projekty indywidualne (szyciowe
 i graficzne) jak i wspólne przedsięwzięcia.
AGULLA to przestrzeń warsztatowa - zajęcia w grafiku wybiegać będą poza szycie
i obejmować będą bardzo szeroko rozumiane DIY - zrób to sam!
AGULLA to miejsce na nietuzinkowe przyjęcia urodzinowe, baby shower, wieczory panieńskie - miejsce spotkań w twórczej i swobodnej atmosferze oraz efektownej oprawie.
AGULLA - to w języku katalońskim IGŁA, to także dwie AGI, które nie zawahają się jej użyć!

Pozdrawiam, A!




1 komentarz:

  1. Ile miejsca! Fantastycznie :) Trzymamy kciuki - twórcze miejsca stworzą więcej twórczych ludzi :) A tacy ludzie sprawiają, że świat jest piękniejszy!
    Prywatne spostrzeżenie - wszystkie jesteśmy na początku nowej drogi! Oby prowadziła nas zawsze w stronę słońca :)

    OdpowiedzUsuń