sobota, 13 września 2014

Bez planu i nawigacji czyli WAKACJE 2014 vol.4



Ponieważ zalega mi tu post w wersjach roboczych, wrzucę ostatnią część wakacyjnej kroniki w formie albumu ze zdjęciami -nie mam weny, ale tak zupełnie na poważnie..mam nadzieję, na jej szybki powrót! 
Po technicznej przerwie na szaleńczy wysiłek remontowy fizyczno-logistyczny, zapomniałam już trochę, że niedawno byłam na cudownych wakacjach..

Poprzednia część opowieści skończyła się na włoskiej pizzy w Genui, dziś zaczynamy od pięknej widokowej trasy wzdłuż brzegu jeziora Garda, przez włosko- austryjacką miejscowość, u stóp wysokich gór, by wreszcie przedrzeć się przez groźne i kręte górskie drogi, wiodące ponad trzy tysiące metrów n.p.m.












GARDA -po wielkiej ulewie

LAWENDA moja ukochana.



Mała pachta..
widoczki.. brakuje fioletowej krowy jedynie :)



MOR DOR






Bardzo bym chciała kiedyś wrócić do tego "wpisu" i opowiedzieć o wrażeniach z podróży :)
Póki co, zostawiam Was z obrazami!

Wracam do szmaty i pronto :) CIAO!
A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz