poniedziałek, 10 marca 2014

MOJE ULUBIONE ANGIELSKIE WAKACJE.

#poniewaz to wpis londynski, nie bede przepraszac za brak polskich liter! Postaram sie do konca tygodnia ponaprawiac!Dajcie rade prosze :)

Koniec minionego roku dal mi mocno w kosc - nie byl to zdecydowanie dobry zyciowo czas, bylo bardzo pracowicie, chorowicie, to byl treking jakis i wyssal ze mnie energie do cna niemal. Juz wtedy wiedzialam,ze wakacje beda potrzebne, ale za jakis czas.. Juz w grudniu zapadla decyzja o marcowym wyjezdzie - zeby zrobic cos absolutnie dla siebie, cos zasluzonego, cos co naladuje akumulatory, zeby bylo juz cieplej, zeby moc poodliczac sobie dni do wyjazdu. 

W Londynie bylam juz wczesniej, niemal co roku, od kilku lat. Moje angielskie wyjazdy przypadaly na zimne miesiace - dlatego tym bardziej wolalam poczekac do marca tym razem. Kolejnym argumentem przemawiajacym za planowaniem wyjazdu na marzec byl koncert przy okazji Dnia Kobiet, a wyjazd mial byc takim naszym dziewczynskim swietem -koncert okazal sie zatem wisienka na torcie! Nosowska, Peszek, Brodka - brzmi smiesznie, ze na koncert polskich wykonawczyn trzeba bylo leciec hen daleko, ale.. o koncercie innym razem /szybko wspomne tylko, ze bylo absolutnie bosko!

Poniewaz dla mnie kilkudniowy wyjazd - tym bardziej samej - to male swieto, bylam bardzo przejeta. 
Bylam niemal pewna, ze wydarzy sie zlo jakies, ktore sprawi, ze plany szlag trafi. Troche nam sie popsulo, bo jedna z nas musiala w ostatniej chwili zrezygnowac z wyjazdu -smutno bylo, zal. Po drodze na lotnisko zdazyl nam jeszcze przebiec przed maska totalnie czarny kot, w samolocie nerwowa atmosfera ustala dopiero na podlondynskim lotnisku - jedna z pasazerek potwornie znosila lot, zaloga nerwowa krzatala sie donoszac wode, butle z tlenem, padlo pytanie, czy na pokladzie znajduje sie lekarz -no w Ryaianer'ze?, zanim wysiedlismy, na poklad weszla medyczna ekipa (mam nadzieje, ze Pani doszla do siebie predko!).

Przywitalo nas slonce i cieple powietrze. I spokoj taki i pewnosc, ze nic zlego sie dziac juz nie moze:) 
I tak wlasnie bylo - na luzie, bez pospiechu, wsrod zachwytow wszystkim dokladnie, co na naszej drodze spotkalysmy:) 

No dobra - do sedna! Lecimy z relacja. Kingston Upon Thames - pierwszy raz w zyciu zapuscilam sie w tamte rejony i bez reszty urzekla mnie ta miejscowosc. Na mapie wydawalo sie to malym koncem swiata, w rzeczywistosci calkiem szybko mozna bylo dotrzec do londynskiego centrum. Mieszkalysmy pieknie, dzieki uprzejmosci A i K - dziekujemy Kochani za WSZYSTKO co dobre i wesole!

Na start cos co nie przestaje zadziwiac..
Po czym poznasz, ze jestes w angielskiej lazience? :) 


W ulubionym odcieniu:


I mala refleksja .. podpisuje sie!


Pierwszy wypad krajoznawczy zaowocowal kolorowa sesja zdjeciowa w TKmaxxie- Ryszard lubi pastele! Wrazliwiec :)



W dziale z ksiazkami slychac bylo moje glebokie westchnienia..









Poniewaz kiedy ostatnim razem - w styczniu minionego roku - bylam w Londynie, nie mialam pojecia, ze szycie mnie w sobie rozkocha, zupelnie nie zwracalam uwagi na sklepy z tkaninami. Zrobilam maly rekonesans przed wyjazdem i zapisalam jeden jedyny adres w swoim notesiku - okazal sie byc strzalem w 10! Popatrzcie zatem na moje odkrycie absolutne - tuz przy Oxford street, przez ktora dotad przechodzilam miliontrzystacztery razy, nie majac pojecia, co za swiat fantastyczny kryje sie tuz obok!




I teraz zatrzymam sie na chwile w miejscu, ktore doprowadzilo mnie do estetycznej ekstazy!
 Niby sklep, a raj na ziemi! Pokochalam klimat tego miejsca od momentu, gdy zobaczylam witryne. Nie bylo tu krzykliwie, kolorowo, nie bylo minky, nie wiem nawet czy tkaniny byly ciekawe czy moze nic godnego uwagi na polkach nie lezalo - KLIMAT mnie zwyczajnie rozlozyl na lopatki, w trzy sekundy! 


Guzikowe krolestwo - rozmiary, wzory i kolory. Czy widzicie, w jaki sposob sa wyeksponowane? Czy moze tylko ja widze tecze? :)



Piekna bielona CEGLANA SCIANA i belki na jej tle.


Stare regaly, kredensy, komody. Drewniane szpulki, szpule. Czerpany papier, kartony, sznurki. Stare zabki-klamerki do wieszania prania, w kazdym niemal kacie COS zwracalo moja uwage!Nie bylo mowy o oczoplasach, bezkresny zachwyt!






Polecam, na wlasne ryzko -kompletnie IN LOVE! <3


Najdziwniejsze jest chyba to, ze nie wydalam tam ani funta! Ogromnie sie ciesze, ze moglam tam byc, zobaczyc, byc moze sie zainspirowac, dotknac, westchnac i miec swiadomosc, ze to moje ulubione odkrycie :)

Z serii - oczami maszynistki -wystawa sklepu z calkiem drogimi ciuchami ALL SAINTS. W poszukiwaniu znajomych nad kanalem przy Camden Town dotarlysmy tutaj - stanelam w miejscu, podnioslam oczy i klasycznie juz chyba umarlam z radosci! To ja sie ekscytuje towarzystwem jednej babci-singerki na werandzie? Totalne WOW - cala armia pieknych, starych, dostojnych maszyn!
Lidia podzielila moj entuzjazm i z najwieksza radoscia pozowala do zdjec - zdaje sie, ze jej dziurawe serce wypelnil entuzjazm!Cala masa entuzjazmu :)






Blogo ..


Kto z Was sledzi moje poczynania, obserwuje kolekcje zdjec -ten wie, ze moja kolejna miloscia sa kolory. Pastele, pudrowy roz, mieta, turkusy.. Znalazlam je na kolejnych londynskich ulicach -na scianach, meblach, nawet instrumentach.. 


Zupelnie przez przypadek i zupelnie niechcacy, trafilysmy na ulice pelna muzycznych sklepow! Jeden przy drugim, perkusje, gitary, a posrod nich MIETOWA pieknosc absolutna! Tym bardziej mnie to ucieszylo, ze w zeszlym roku, w deszczu i sniegu na zmiane, przemierzylismy wiele ulic w poszukiwaniu podobnego miejsca - bezskutecznie.



Drzwi i sciany kolorowe.







Pastelowe Love powyzej a teraz energetyczna kompilcja we wszystkich kolorach teczy - znalezione na ulicach, scianach, przy plotach. Energia!













Pogoda nas rozpieszczala. Bylo slonecznie przez caly czas, cieplo od poczatku, ale w niedziele przyszlo lato! Odkryte ramiona, bose stopy w japonkach, krotkie sukienki dziewczyn, krotkie spodnie chlopakow. Tlumy ludzi na trawie w parku, na ulicach, murkach, kraweznikach! Gwarno, wesolo, kolorow cd.












A my w ciagu tych paru dni przeszlysmy trzy miliony krokow, mile cale, kilometry, pierdyliard tiptopkow! Nad rzeka, po parku, ulicami, zakamarkami - wiosna! Wiosna mrugala do nas na serdecznie.













Parklife! Richmond i jelenie, o ktorych sie czyta w przewodnikach. Dobra, poprosze!Chce to zobaczyc.
Pierwszy raz jechalam na siedzeniu pasazera w aucie, ktore jedzie nie po tej stronie ulicy i kierownice ma nie z tej co trzeba takze! Rowerzysci, biegacze, spacerowicze, sportowcy i pewna Pani, ktorej obecnosc tej niedzieli, w tym miejscu, na wyciagniecie mojej reki - uczynila ten spacer niezapomnianym. Bo chociaz zdarza sie z jeleniami obcowac w zyciu, tak z celebrities mi do tej pory nie bylo po drodze :)




A bylo to tak: K uslyszal, jak ktos powiedzial, ze wlasnie tutaj obok przebiegla VICTORIA BECKHAM!
Patrzymy zatem, a tuz przed nami, z synami razem,Posh Spice ma przerwe w joggingu. / musialam wspomniec, ze to dzieki Panu K otarlam sie o wielki swiat, prawda :) Pozdrawiam ponownie!
I czulam sie bardzo niezrecznie robiac zdjecie z daleka chocby, bo nikt absolutnie tej Pani w bieganiu niedzielnym nie przeszkadzal. Zadnych tlumow, paparazzi na drzewie, pudelka, afery.
Musicie mi uwierzyc na slowo, bo zdjecie nie jest portretowe - ponizej 4/6 klanu Beckhamow na moim zdjeciu, yeah!


I tym oto gwiazdorskim akcentem zakoncze relacje pierwsza z moich ulubionych dotad angielskich wakacji, wspominajac jeszcze, ze w zyciu tak wiele fajnych rzeczy w tak krotkim czasie mi sie nie przytrafilo! Zakwasy na brzuchu od smiechu szczerego, serdecznosci, magiczne male rzeczy na kazdym kroku, od tych wszystkich krokow odciski na stopach potworne, ale to zupelnie nie szkodzi!

O koncercie, jajecznicy w pizamach, ciderach - w kolejnej odslonie.
Peace and Love!
A.

11 komentarzy:

  1. Aga, ale czad... czytałam z zapartym tchem! Oby częściej kochana! Ładuj akumulatory w gdyńskim słonku, tu też pięknie :) Wpadniemy w sobotę posłuchać Twoich opowieści :) Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak! juz montuje skarbonke na kolejny cieply wypad! :) Do zobaczenia Dziewczynki :)

      Usuń
  2. I ja czytałam i czytałam i podziwialam!!! Tęsknię za L byłam w 97 roku, właśnie przeliczylam ile to temu... Zainspirowana ostatnio książką dla dzieci" oto jest Londyn" postanowiłam zbierać na tę wyprawę. Jeśli możesz wrzuć więcej zdjęć!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie kochana, czas sie wybrac! Wiecej zdjec obiecuje!
    Trzymam kciuki, zeby i Tobie sie udalo! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietne, rewelacyjne, brak slow bo chce sie tylko czytac:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje pieknie i zapraszam do kolejnej londynskiej odslony niebawem!
      A.

      Usuń
  5. Kigston! Oj spedzilam tam troche czasu i uwielbiam to miasteczko!!! Richmond!!! Zazdroszcze chyba musze sie wybrac niedlugo!!!:) Nie pozostaje nic innego jak zalozenie kolejnej skarbonki:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! i jeszcze ta pogoda boska! nastepny wypad mam nadzieje latem!
      pozdrawiam, A.

      Usuń
  6. Uwielbiam jeździć do Anglii <3 Jedno z moich ulubionych miejsc na wakacyjne wyjazdy. W tym roku również wybieram się do Manchesteru. Wymiana funta nie dawno była bardzo opłacalna dlatego zdecydowałam się na zakup waluty długo przed wyjazdem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzeba przyznać, że okres wakacji jest przede wszystkim po to aby wypoczywać i ja jestem zdania, że jak najbardziej dobrze się ten czas spędza na wodzie. Ja bardzo chętnie korzystam z czarteru jachtu http://tempesta-jachty.pl/ i tak uwielbiam spędzać wakacje.

    OdpowiedzUsuń