czwartek, 28 marca 2013

KURSY, WARSZTATY i INNE SZKOLENIA

Do pewnego momentu wydawało mi się,że najfajniej gdy się umie tak "z siebie" robić rzeczy i znać na czymś. Przecież ktoś "wyuczony" to żaden twórca - myślałam -a jedynie "odtwarzacz" pewnych standardów, technik itp.

Ostatnio chyba zmieniłam zdanie i zbiegiem kilku fortunnych przypadków zahaczyłam o dwa kursy. 

Pierwszy taki rozłożony w czasie, w miejscu obłędnym estetycznie i w atmosferze wyjątkowo sprzyjającej rozkochiwaniu się w szyciu! Zajęcia rozłożone na 4 trzygodzinne bloki, w otoczeniu tkanin we wzory przeróżne, pod okiem pewnej Pani, która swoja pasję wcieliła w życie i nawet gdy stała się jej pracą, nie traci zapału i zamiłowania do tego co robi -bezcenne..
Raptem 12 godzin przyjemnej i "bez ciśnienia" nauki, dzięki której po powrocie do domu ma się ochotę natychmiast wcielać w "szycie" wymyślone w drodze projekty. Efektem mojego pokursowego zapału są m.in 2 dzieciowe poduszki z miękkim minky, kilka poduszeczek na szpilki ze skrawków kolorowych i wzorzystych tkanin.

Z samych warsztatów przytargałam natomiast fartuszek, który napawa mnie dumą -niczym nie odbiega od sklepowego, mało tego w żadnym sklepie takiego akurat nie da rady kupić:) Spotkał się też z aprobatą domowników, co ilustruje poniższe zdjęcie!





Drugi - no cóż, być może mało czasu na integrację a założenie totalnie szkolne - przekazać wiedzę bez zbędnych ceregieli - utwierdził mnie w przekonaniu, że uwielbiam patchwork i ta technika jest czymś co pragnę robić, umieć na tyle dobrze, by bez wstydu obdarować bliską osobę, a potem rozkręcić wielki, pędzący łatowy biznes;)
Akademia narzuciła spore tempo i już po 4 godzinach wyszłam ze swoją absolutnie debiutancką patchworkową torbą na ramieniu. 

W "łatowej" technice najbardziej urzeka mnie to,że ogranicza Cię w zasadzie jedynie wyobraźnia. Materiały możesz kupić, ale jeszcze fajniej z dziką frajda pociąć na strzępy dawno nie noszoną sukienkę czy zbyt ciasne już spodnie - to sprawia,że uszyta rzecz jest zupełnie niepowtarzalna,a to najbardziej mi odpowiada - kreować i nie kopiować, chociaż tak trudno nie wzorować się na już raz widzianych przedmiotach ( których jest zdaje się nieskończenie wiele).

Ptako-torba pełni także funkcję dekoracyjną, dumnie prezentuje swe walory wisząc w całkiem widocznym miejscu:)




Wpadłabyś na to,że nauka może być ogromną frajdą? 

Bo w życiu cudowne jest to, że na każdym kroku potrafi Cię zaskoczyć..
A.


Zapraszam do FB zbieraka moich Domowych Prac TUTAJ!

5 komentarzy:

  1. A pewnie, że bym wpadła :D Jakoś zupełnie niedawno miałam te same odczucia. Czemu ja na takie szyciowe studia nie poszłam!? A nie co najmniej 5 lat życia wynudzonych na zajęciach, które niespecjalnie mnie interesowały... Ale wiesz co - lepiej późno niż wcale!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. odzieżówka ponoć skutecznie zniechęca do szycia, na przekór.. Myślę, że dopiero od jakiegoś czasu do szycia podchodzi się w taki sposób i na taką skalę - to jest fajne i modne i mega satysfakcjonujące i już przestaje się kojarzyć z kołem gospodyń wiejskich;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To prawda, że odzieżówka skutecznie zniechęca do szycia. Chyba prawie żadna z moich szkolnych koleżanek nie szyje, a nawet jeśli szyją to na pewno nie dla przyjemności. Pierwszy raz pasję i miłość do szycia zauważyłam u BPM. Uwielbiam je za energię i optymizm ♡ u Ciebie jest podobnie. Będę tu częstym gościem jeśli mogę :) a i może na werandę zawitam w realu jeśli można. Ślę uściski i nieśmiało zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie i serdecznie zapraszam - choć u mnie totalne blogo-wakacje zapanowaly :) Zapewne dziury zapelnię w jesienne wieczory :)

      Usuń
  4. Nie szkodzi! Będę miała czas by przeczytać całego bloga :) bo jak mi się spodoba to nie potrafię sobie odmówić tej przyjemności :* pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń