czwartek, 29 sierpnia 2013

Weranda weranda

Nie będę oszukiwać - jestem zmęczona! Wywiozłam dziś z domu i piwnicy dziesiątki gadżetów - o losie! nawet nie wiedziałam,że znajdę tyle przydatnych na werandę rzeczy:)

Na dodatek niewiele się zmieniło domowo, poza jednym - mój szyciowy stół zajął już swoje miejsce w pracowni, w domu została po nim pustka potworna..jak to? nie mam gdzie szyć? Mam:)

Weranda mnie w sobie rozkochała! Jest przytulna, okna ma duże i kawałek podwórka też jest.

Nie przeskoczę technicznych problemów jak np markiza, która z zewnątrz to piękne stare okno zasłania, czy tynk miejscami obdrapany - umówmy się,że te "skazy" będą tylko podkreślać jej charakter.

A charakter ma swój niepowtarzalny i klimat - mam nadzieję,że podzielicie mój entuzjazm bo to taki DIY -jak szybko i przy niewielkim finansowym nakładzie zrobić coś z niczego.

Rozmowy "biznesowe" mam już za sobą :) To takie fajne spotykać się z życzliwością Waszą:)

Pierwsze klientki też już były:) Dziękuję pięknie za wizytę w tym rozgardiaszu M i A!

Jutro dzień pod tytułem "AAAAA ile jeszcze do zrobienia" i robienia tego!

Czekam na Was w sobotę, a potem w inne dni tygodnia.

Chaotycznie ściskam
A.




środa, 28 sierpnia 2013

WERANDA . . . l o a d i n g

Mili Państwo!

Już za maleńką chwilę zaproszę Was w miejsce, nad którym pracujemy zaciekle od kilku dni.

Niesamowite wrażenie - kiedy z nijakiego wnętrza ze złotą tapetą w roli głównej, robi się coś "mojego", przestrzeń do pracy przyjazna, Wam gościnna i na 100% tworzona zgodnie z moją fantazją!

Zawsze o tym marzyłam! A marzenia się spełniają:)

Nasza familijna praca to jedno, ale Wasz wkład w dopieszczenie tego miejsca jest nie bez znaczenia!

Dzięki kolejnym zbiegom okoliczności, będziecie np mogli poza szyciakami wyhaczyć coś słodkiego
i pięknego zarazem! - szczegóły niebawem.

Zaprezentuję Wam także piękne uszytki znajomej zdolniachy, która specjalizuje się w innych niż ja produkcjach.

Będziecie mogli wybrać coś z półki, zamówić według Waszego uznania lub przyjść i uszyć coś zgodnie
z własną fantazją - nawet jeśli o szyciu pojęcia dotąd nie mieliście.

A że lubię z dziećmi pracę - chętnie podejmę się opieki nad Waszymi pociechami, w trakcie której postaram się zaszczepić w nich szyciowego bakcyla!

O werandowych poczynaniach będę informowała w postach, w zakładce "SZPILKI NA WERANDZIE" - znajdziecie ją u góry strony, pod szpilkowym logo.

Na małą parapetówę zapraszam już w najbliższą sobotę ( 10-14,00) - Starowiejska 8, na wylocie Abrahama, w Gdyni.

Nie obiecuję,że będzie już wypieszczone, ale mocno nad tym pracujemy.

Ponoć start w środy i soboty dobrze biznesom wróży! Oby!

Kilka zdjęć z pola walki - na szczególną uwagę zasługuje piękna naklejka - logo.

Do Project8 będę wracać zawsze! I Wam z pełnym przekonaniem  polecam oraz proszę o serdecznego lajka, bo się należy:)

Pierwsza naklejka od Project8 zdobi moją kuchenną ścianę od daaawna, kolejne zobaczycie na werandzie!

Pstryk!





Na miły koniec:

mój największy dotąd szyciowy eksperyment już na swoim miejscu. Moja najwierniejsza klientka Maja, poza baletnicową poduszką oraz przedszkolnym workiem - ma swoją narzutę na łóżko ..
z pozowaniem do zdjęcia nie było jednak tak różowo;)

Jesteśmy też umówione na szycie pościeli dla jej lalkowego dziecka! Muszę jakiś program lojalnościowy obmyślić specjalnie dla takich stałych klientek małych:)


Trochę wystrzelona i bardzo podekscytowana zabieram się za kolejne przedszkolne spersonalizowane worki.

Serdecznie pozdrawiam
A.

wtorek, 27 sierpnia 2013

PRZEDSZKOLNY

Czyli moje pierwsze worki dla przedszkolaków, dwa.

Dla przyjaciółek, więc by obyło się bez "a mój jest fajniejszy" są niemal identyczne. Niemal, bo dzięki filcowym literkom dziewczyny się nie pomylą!

Julka i Maja zaczną zatem rok przedszkolny z woreczkami szytymi z pięknej gwiazdkowej tkaniny od FabryQ.

Minky serduchowa aplikacja oraz różowa literka dodają uroku i sprawiają,że woreczki są bardzo dziewczyńskie:)





Wesołego startu przedszkolaki życzy ciocia szpila!;)
Pozdrawiam
A.

niedziela, 25 sierpnia 2013

Ślubny morski DWUPAK.

Ślub Ani i Daniela odbył się wczoraj, 24,08 - piękna data, zdecydowania ulubiona dla mnie, bo moja urodzinowa:)

Młodej parze raz jeszcze najpiękniejsze życzenia!

I już mogę pokazać Wam poduszki, które na tę okazję powstały. Miały być morskie, takie też są:)

Tym bardziej ślubne, że tylko w parze tworzą spójną kompozycję!

* Na spodzie piękny miękki minky
* Pasiasta tkanina + tematyczne troki do zawiązywania poszewek, zakładka
* wkład wyciągany - można śmiało prać poszewki








Ahoj!
A.

czwartek, 22 sierpnia 2013

PASTELOWO

Dzień produktywny!

Na samym początku szybka Ikea, gdzie bardzo sprawnie dokonałam kilku wyborów i chyba po raz pierwszy udało mi się nie wrzucić do torby ani jednej przypadkowej rzeczy!
Powiem Wam w pół sekrecie,że już niebawem pokażę Wam moje dzisiejsze meblowe zakupy w bardzo przyjemnej lokalizacji i dodam,że napawa mnie to dziką ekscytacją..

Osiedlowy sklepik budowlany - biała farba, cekol, ścierny papier.

Szycie.
Efektem dzisiejszego popołudnia z maszyną z przyjemnością się pochwalę.
Na pierwszy ogień poszły poduszki - ślubny prezent, którego jeszcze ujawnić nie mogę, żeby nie popsuć niespodzianki.Fajnie wyglądają..

Zaraz po nich 3częściowy komplet, dla Elizy ( o ile mi wiadomo, nadal w maminym brzuchu)

Prezentowy komplet składa się z:

*kocyka - różowy minky + beżowa bawełna w białe gwiazdki / ok 75x95cm
* podusi gwiazdkowej z aplikacją, płaskiej - w sam raz dla najmłodszych milusińskich
 ( tzn od momentu, kiedy będzie maluszkowi potrzebna)
*meciaka kolorystycznie odpowiadającego reszcie kompletu











Kolejne zamówienia na ostatnią chwilę to worki dla przedszkolaków!
I ta żaba, co mi się śnić zacznie i złowrogo rechotać...

Pozdrowienia uśmiechnięte!
A.




wtorek, 20 sierpnia 2013

SZYBKA REFLEKSJA NA DZIŚ

Karma wg wikidefincji to:


przyczyna - rozumiana w sensie prawa przyczyny i skutku.
Filozoficzne wyjaśnienie karmy różni się pomiędzy tradycjami, jednak główna idea głosi, że czyny tworzą przyszłe doświadczenia i przez to każdy jest odpowiedzialny za własne życie, cierpienie i szczęście jakie sprowadza na siebie i innych.



Lubię to! odrywając od wszelkich religii tego świata - lubię wierzyć,że to co i jak robisz do Ciebie wróci.
Mając takie przeświadczenie z tyłu głowy zdarza Ci się modyfikować swoje zachowanie w taki sposób, by za nie nie beknąć. 
Święta nie jestem, zdarza mi się złorzeczyć, patrzeć spode łba, przekląć nawet w duchu lub w eter, ale... 
Ja lubię zwyczajnie powodować uśmiech, a czasem tak niewiele do tego potrzeba!
Trudno jednak rozgraniczyć, które z życiowych sytuacji wynikają z moich poczynań, 
a które spadają na mnie będąc cudzą karmą.
Bo to nie zawsze jest tak,że kiedy spotyka Ciebie coś przykrego ,musi to wynikać z Twoich podłych występków.
Nie wszyscy ludzie są przecież fair, nie każdy liczy się z drugim człowiekiem.
Ważne, w jaki sposób na to co Ciebie spotyka reagujesz. Choć nie zawsze jest łatwo przyjmować rzeczy na zimno, bez gniewu i żalu..



To tak tytułem wstępu. 
Rozwinięcie i zakończenie będzie błyskawiczne.
#
Czuję taką masę dobrej energii od Dobrych Ludzi,że chętnie Was poczęstuję! 
Mówię Wam, to jest jak bumerang! Prawdziwy, aborygeński i zupełnie nie służący do polowań! No chyba,że na coś dobrego:)
#
Dziękuję! 
A.

sobota, 17 sierpnia 2013

PRZYJEMNEGO ZADANIA efekt końcowy i biadolenia odrobina

O ile siadanie do maszyny bez planu przynosi zazwyczaj natychmiastowe i z reguły satysfakcjonujące rezultaty, tak z zamówieniami Waszymi konkretnymi miewam problem.

Trudno mi ocenić, czy to co mam w głowie oby dokładnie zilustruje Wasze wyobrażenia na dany temat - a już największy kłopot mam z żabą, która czeka i czeka i się uszyć nie może..

Jedno z nie tak odległych zadań bojowych to komplet dla małego Leosia wyspiarza.
Dla przypomnienia zerknij TUTAJ.

Zadanie było o tyle fajne,że nie miałam srogich wytycznych i mogłam po swojemu zabrać się do pracy.

Efekty poniżej:







Leśnie, przyjaźnie, szaro, turkusowo.. Chłopacko :)

*Poduszka wypełniona w sam raz dla maluszka, czyli niezbyt mocno. Na górze super bawełniane grochy w modnych i nie ukrywam - ulubionych kolorach, od spodu przytulny szary minky.

*Śpioch Śniulak z L literką nie pozostawia wątpliwości, do kogo należy. Fajny jest, mięciutki i do skubania, w kolorach nawiązujących do reszty zestawu, z gryzakiem-zawieszką i ukochanymi przez maluszki tasiemkami-metkami.

*Kołderka może służyć także jako mata. Między warstwami materiału znalazła się ocieplina, dzięki której przepikowane koła zrobiły się wypukłe. Aplikacja zgodnie z życzeniem:)
Od spodu - pikowana szlafrokowa tkanina, miła w dotyku, co przecież ważne dla komfortu malucha.

To już zrobione, a teraz..

Z niecierpliwością czekam na kuriera z materiałami, bo popadając ostatnio w szyciowy szał, zapasy minky zużyłam do zera - zostały ścinki, które poklecę na plecy kolejnych śniulaków.

I wydaje mi się, że kolejne uszytki będą muśnięte jesiennym klimatem - szczególnie wieczorami można zauważyć, że Pani Jesień powoli się budzi.

#
I powiedzcie... kiedy minęły wakacje? Bo to już ich schyłek, za chwilę znowu tryb praca pełną parą... Coraz zimniej i mroczniej, no katastrofa..

Na domiar złego odebrałam po 3 dniach pierwszego w życiu obozu - mojego siedmiolatka z 39ma kreskami na termometrze. Gnałam po Niego wyjęta niemal z jeziora, gdzie wczoraj zadebiutowałam w roli pogromcy leszczy i płotek!

Nerwów było tyle przed wyjazdem młodzieńca - moich rzecz jasna! Jak sobie poradzi, czy o myciu zębów będzie pamiętał itd. Bez potrzeby!
Smutno ogromnie było Go wyciągać z łóżka w pustym pokoju, gdzie powalony temperaturą drzemał - koledzy pojechali na wycieczkę..On zaliczył wyjazd do puckiego szpitala.
No biedul!

#
Mam chwilami wrażenie, że te moje życiowe rewolucje poddawane są bez ustanku próbom.

Kiedy wydaje mi się,że sprawy zaczynają nabierać właściwego tempa i idą w należytym kierunku CIACH! wiadro zimnej wody na głowę.
Póki co, nie ma tego złego.. Ciągi przyczynowo skutkowe w ostatecznym rozliczeniu działają na moją korzyści i popychają mnie w nowe i nieznane.
I fajnie.
Ale dlaczego to nie może dziać się jakoś tak płynniej i mniej wstrząsowo?

Już. Biadolenia koniec.

#

W przyszłym tygodniu spodziewam się tony materiałów - część z nich znam i lubię, pozostałe to zupełnie eksperymentalne wzory, na które mam plan jesienny.

Główkuję, kombinuję i mam nadzieję biadolić mniej już niebawem.

Chcę Wam jeszcze podziękować  - szycie dla samej siebie byłoby po pierwsze kosztownym hobby, po drugie - nie dawałoby tyle satysfakcji!

W kolejce czekają - przedszkolne dziewczyńskie worki dla małych przyjaciółek debiutujących w przedszkolu, o dziwo wiosenne poduszki z nutą czerwieni, śpiący komplet dla małej księżniczki, ślubne morskie poduszki, żaba także czeka..

Postaram się - w odpowiedzi na Wasze sugestie - stworzyć album, miejsce w którym pokażę dostępne od ręki i do natychmiastowego tulenia efekty mojego szycia. Nadal z miłością:)

P.S.
dostałam już pierwszy urodzinowy prezent! Ma tydzień przed. Nie zgadniecie pewnie, co to takiego;)

Wracam tulić rozgrzanego temperaturą malucha - okazuje się,że szopy nindża są nieodzownym elementem także takich mało fajnych sytuacji!

Serdecznie i ciepło pozdrawiam
A.






wtorek, 13 sierpnia 2013

Fotogeniczne uszaki śniące.

Tylko kilka fot w ramach przerwy w szyciu. Przedstawiam uszo-brać!






I wracam do maszyny, bo jakoś nam się dobrze pracuje dzisiaj :)

pozdrawiam
A.

niedziela, 11 sierpnia 2013

Szybki Pstryk - o uszowych przyjaźniach!

W poprzednim poście pisałam o adoptowanym szaraku od Eko Fantasmagorie.

Nie czuł się bidul najpewniej w nowym otoczeniu, więc by było mu raźniej uszyłam śniulaka w wersji zmodyfikowanej.

To już kolejny z solidnie wszytym sznurkiem - trzymakiem, ale za to zupełnie pierwszy
z kłapiącymi uszami - to tak na znak solidarności z nowym mieszkańcem naszego szyciowego zakamarka.

w pełnej krasie

śniące oczęta

i kolorowe plecki

gryzaki, trzymaki

nieśmiałe początki

coraz bliżej

i pierwsze lody przełamane - chłopaki w serdecznym przytulasie

Macie swoje pomysły na kolejne modyfikacje? A może Wasze pociechy mają swoje preferencje? 

Jeżeli śniulak się podoba, szarakowi uszyjemy nowego przyjaciela -bardzo łatwo zawiązuje nowe znajomości:) 

Amsterdamski śpioch najpewniej trafi na jarmark, by się do Was pomizdrzyć.

No chyba,że prędzej znajdzie chętnego małego skubaka metek - lilkiszpilki@gmail.com

Dobranoc
A.


Pierwsze wyjście z mroku czyli Szpilki na Jarmarku św. Dominika

Sobota
Bardzo rano
Pada

Jak to? Przecież to właśnie dziś wybieram się z moją wielką kolorową ekipą, by przedstawić
ją światu i poszukać nowych domów. Chwila zwątpienia, Castorama i folia malarska, Jarmark.

Sobota
Przedpołudnie
Pada

Przy pysznej kawie i tysiącu zaklęć " deszczu, deszczu przestań proszę padać", a następnie gróźb "jak nie przestaniesz to %@#$% "...  wahaliśmy się, czy oby to oczekiwanie na zmianę pogody ma sens.

Niebo wyglądało wyjątkowo złowrogo:


Sobota
Trzynasta
Niemożliwe! Przejaśnia się!

Z pewną taką dozą nieśmiałości, choć nadal chroniąc parasolem - odkryłam folię ku wielkiej uldze śniulaków i spółki, by mogły wreszcie pogwiazdorzyć.

PRZED


W TRAKCIE


I jakoś poszło.
Nie ukrywam, że byłam bardzo przejęta. To w końcu absolutny debiut wyjściowy, a publiczności dużo - lekka trema :)
Mijała jednak dość prędko, ustępując miejsca zadowoleniu, lekkiemu zakłopotaniu a w końcu mega satysfakcji! Zebrać tak wiele miłych słów - bezcenne!

A najbardziej urzekł mnie komentarz pewnej uroczej i ponoć szalenie zdecydowanej Dziewczynki, która z pełnym przekonaniem stwierdziła, że śpiący królik jest najfajniejszą rzeczą na całym jarmarku.

JEEEEEE!!!!!!

I oprócz kolorowych śpiochów także neonowa ryba / meduza znalazła nowy dom!
Kiedy ją uszyłam i przedstawiłam domownikom zapytano, czy wszystko ze mną ok? :)
* chociaż z czasem stała się największym faworytem Zuzanny.



To był bardzo dobry dzień, pełen życzliwości, serdecznych osób -bardzo to było przyjemne doświadczenie.

Wielkie dzięki kramikowym sąsiadom za cenne rady, pogaduchy i wsparcie dla żółtodzioba.

Dowiedziałam się sporo, głównie tego, co jeszcze muszę dopracować - fatalne niedopatrzenie to brak wizytówek np!

Techniczne kwestie do ogarnięcia z czasem, nic strasznego.

Do domu wracaliśmy bogatsi o wiedzę dotyczącą ulicznego handlu jarmarcznego, nowe znajomości, ciekawe przemyślenia, a także 3litrowy karton soku jabłko-aronia od przemiłego sąsiada, który do swojego domu wróci ze śpiącym królikiem - breloczkiem:)

Przygarnęłam także czad szaraka od Eko Fantasmagorie - kto wie, może się jeszcze kiedyś spotkamy przy podobnej okazji! :)

PO

I popatrzcie tylko jak nas Gdańsk pożegnał...

 

Niewykluczone, że jeszcze tam wpadnę.

DZIĘKUJĘ!
Kiss wielki!
A.